NEWS
Alestorm już od niemal dwóch dekad są piewcami pirackich hymnów w folkowo-power metalowym wydaniu. Gdy większość zespołów obracających się w ramach tych gatunków podchodzi do swoich tekstów poważnie, Szkoci obrali zupełnie inną drogę i zamiast opowiadać górnolotne, patetyczne opowieści, postanowili opowiadać piracką odyseję z perspektywy piratowi najbliższej – rumu, życia wyjętego spod prawa i niekończącej się imprezy.
W tym tekście przyjrzymy się pięciu, najbardziej imprezowym utworom w dorobku grupy. Jesteście gotowi? Butelki w dłoń i zaczynamy!
Alestorm (2017)
Czy możemy ten przegląd rozpocząć inaczej, niż od utworu zatytułowanego nazwą zespołu? Ten numer możemy potraktować jako swoistą deklarację programową grupy. Co w takim razie oferują? Powtórzę za refrenem: „Rum, Beer, Quests and Mead!”. Tak naprawdę ciężko o lepszy opis tekstów, podejmowanych przez Alestorm. Rum, piwo i miód pitny stanowią stałe tło (a czasami nawet pierwszy plan), do szalonych, pirackich podróży okraszonych sporą ilością ekscytujących przygód i niekoniecznie moralnych występków. Po tym pięknym przywitaniu czas poznać dokładniej upodobania naszej wesołej gromadki.
P.A.R.T.Y (2022)
„It’s pirate party time!”. Tymi słowami rozpoczyna się numer, którego tytuł zdradza wszystko. To piękna epopeja o dalekiej podróży, odnalezieniu tajemniczej wyspy i kryjącej się na nich skarbach… Poniekąd. Wszystkie te elementy znajdziemy w tekście utworu, jednak jego zasadniczą częścią jest piracka libacja na wyspie w „kształcie czaszki i piwa smrodem otoczonej”. Nasza wesoła załoga w ramach nagrody za przebyte trudy żeglugi urządza na niej prawdziwą piracką imprezę, podczas której nie zabraknie wykopywania skarbów z jednej strony, ale również spożywania trunków z buta kapitana Yarrface. Dołączycie do zabawy?
Drink (2014)
Jak powszechnie wiadomo, popkulturowy obraz pirata jest ściśle powiązany z alkoholem. Alestorm nie tylko nie chce tego obrazu zmieniać, ale wręcz bardzo ciężko pracuje na jego utrwalenie. Do tego stopnia, że przedstawiana przez nich banda dużo bardziej niż rabowanie kosztowności, ceni sobie kradzież twojego piwa, choćby wymagało to zastraszenia („We are here to drink your beer/ And steal your rum at a point of a gun”). Jak rezolutnie stwierdzają autorzy, nie ma dla pirata nic lepszego niż rzeczy za darmo. Wychodzi na to, że cudzy alkohol smakuje najlepiej – czy ktoś może wiedzieć o tym lepiej niż pirat?
Rum (2011)
Już w pierwszych linijkach tekstu słyszymy jednoznaczną deklarację, że żaden gin, żadna whisky, tylko rum jest prawdziwym napojem pirata. Chciałem to sprawdzić, więc otworzyłem artykuł dotyczący tego trunku na Wikipedii. Oto jakie słowa przywitały mnie w sekcji poświęconej historii: „Dawniej był to trunek rabusiów, piratów, szmuglerów oraz handlarzy niewolników […]”. Na tym moje wątpliwości skończyły się w sekundę. „Rum” to prawdziwa oda do tego alkoholu. W zasadzie ciężko napisać o nim coś więcej, gdyż połowa tekstu to wykrzykiwane z radością jego nazwa, a resztę stanowią jego pochwały i marzenia o posiadaniu.
Hangover (2014)
Niestety, każda impreza musi kiedyś dobiec końca. Czy na pewno? Zdaniem Alestorm zdecydowanie nie! Nawet potworny kac nie musi być powodem do jej przerwania. Jest najwyżej drobną niedogodnością, której zdaniem muzyków można bardzo łatwo zaradzić. Jak? Oczywiście klinem! Co ciekawe, w tym przypadku nawet wódka, gin czy wino nie będą straszne naszemu piratowi. Biorąc pod uwagę poprzedni opisywany utwór, to musi być prawdziwa desperacja.
Jak widzicie, Alestorm jest definicją imprezy. Jednak przy tym nie możemy odmówić im pisania niesamowicie nośnych, metalowych przebojów, które rozruszają na koncercie dosłownie każdego. Szkoci odwiedzą Polskę już 17 sierpnia na plenerowy koncert na Letniej Scenie Progresji. Bilety są dostępne w sprzedaży.